Draghi, Macron i Scholz dotarli do Kijowa

Dodano:
Draghi, Scholz i Macron wyruszyli do Kijowa Źródło: PAP/EPA / Ludovic Marin
W nocy ze środy na czwartek prezydent Francji, kanclerz Niemiec oraz premier Włoch wyruszyli do Kijowa. Dotarli już na miejsce.

O możliwym wyjeździe tych trzech polityków do stolicy Ukrainy dyskutowano od kilku dni.

Premier Włoch Mario Draghi, prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz oczekiwani są w czwartek rano w Kijowie, dokąd jadą nocnym pociągiem. Ich podróż do stolicy Ukrainy, rozpoczętą w Rzeszowie – poinformował w nocy włoski dziennik "La Stampa".

Reporter dziennika zaznacza, że wyjazd organizowano w ścisłej tajemnicy. "Samoloty rządowe z trzech krajów wylądowały w środę w Rzeszowie, skąd delegacje pojechały do Medyki na granicę polsko- ukraińską. Tam trzej liderzy wsiedli do pociągu jadącego do Kijowa" – podaje.

Przywódcy spotkają się w czwartek rano z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Reporter opisuje: "Pozostałości grozy, która poruszyła i zjednoczyła Europę będą tłem skomplikowanego spotkania, zorganizowanego mimo tysiąca trudności, dyplomatycznej ostrożności stron i po oczekiwaniu na to, aż odbędą się wybory we Francji".

Wśród tematów rozmów przywódców trzech krajów z Zełenskim, "La Stampa" wymienia kwestię odblokowania zboża z portu w Odessie, finansowania odbudowy kraju oraz sytuację ukraińskiego wojska na wschodzie.

Macron hamulcowym?

"Nie było łatwo połączyć agendy Mario Draghiego, Olafa Scholza i Emmanuela Macrona, a nadal nie jest jasne, w jakim stopniu są oni jednomyślni; przede wszystkim w kwestii tempa wejścia Ukrainy do UE" – zaznacza turyńska gazeta. "Wydaje się, że Francuzi hamują, Włosi mają mniej oporu, podczas gdy Niemcy przybywają przytłoczeni nieufnością ukraińskiego prezydenta i oskarżani o to, że nie chcą tak do końca zerwać z uzależnieniem ekonomicznym, wiążącym Berlin i Moskwę" – pisze Ilario Lombardo.

Według Lombardo możliwa jest wspólna konferencja prasowa, w której ma też uczestniczyć prezydent Rumunii Klaus Iohannis, zaproszony przez Emmanuela Macrona.

Źródło: Reuters / "La Stampa"/PAP
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...